Nie zgadzam się na kopiowanie treści i zdjęć w całości i/lub we fragmentach, jak i na komercyjne używanie całości bądź fragmentów strony.

sobota, 24 listopada 2018

Liwocz


To była mało ambitna wycieczka na Pogórze Ciężkowickie. Przy okazji wizyty w Jaśle postanowiłem wybrać się na pobliski Liwocz. Jedynym utrudnieniem było to że 11 listopada nic nie jechało do Jabłonicy, z której zaczyna się zielony szlak na szczyt najwyższego wzniesienia wspomnianego Pogórza. Szybka analiza rozkładu jazdy jasielskiego ZMKS pozwoliła stwierdzić, że najdalej jak się da dojechać w kierunku Jabłonicy tego dnia to Dąbrówka. I taki był plan - jadę do Dąbrówki, a dalej idę pieszo...

niedziela, 18 listopada 2018

Busov


Jest sylwester, a może już nowy rok, gdy ktoś rzuca propozycję, aby wyskoczyć w najbliższym czasie w góry. Szybko konstatujemy, że najbliższy weekend jest długi i ma trzy dni. Widać, że propozycja nie trafia w pustkę i pewno coś z tego będzie. Ale teraz nie czas na konkrety, teraz jest czas „zmęczenia”. Zapada postanowienie, że dogadamy sprawę w tygodniu...

niedziela, 28 października 2018

Let's run! - poradnik weekendowego wojownika


Walące serce. Pot cieknący  po skroniach z siłą wodospadu. Rozpaczliwa walka o każdy haust powietrza. Ciemność przed oczami. I to pytanie powracające jak mantra: jak oni mogą tak gnać?. To nie sceny z wejścia na osiem tysięcy metrów. To też nie obrazek z ultramaratonu. Hasło klucz to brak kondycji podczas zwykłej wycieczki w kapuścianych górach. Kilkakrotnie doświadczyłem tego na własnej skórze. Doświadczyłem i postanowiłem coś z tym zrobić. Było to jakieś dziesięć lat temu i od tego czasu sporo zmieniłem w tej kwestii.

niedziela, 21 października 2018

Bivacco II- czyli jak but da


4.30 w piątek. Plecak załadowany do bagażnika autobusu, którym jedzie Pim. Chętnie siadłbym już na wygodnym fotelu, jednak muszę kupić bilet. Tego zaś nie mogę zrobić w autobusie, którym chcę jechać tylko w jednym z pozostałych trzech Neobusów stojących na płycie dworca. Gdyby było to takie łatwe. Tych autobusów jest za dużo. Ale co zrobić? Mają akurat w Rzeszowie punkt zborny. Kolejni kierowcy odsyłają mnie do siebie nawzajem. Zanim wreszcie ustalają, który ma mi sprzedać bilet Pim i mój plecak radośnie odjeżdżają. Na szczęście kolega zadba o mój bagaż, a w tym samym kierunku jedzie jeszcze jeden z autobusów i wszystko kończy się tylko zdziwieniem Pima, że nie wsiadłem...

niedziela, 23 września 2018

Pogórze Strzyżowskie rowerem


Nie było o czym pisać prawie dwa miesiące. Najpierw upalne wakacje nad morzem, które nijak nie korespondowały z tematyką bloga, a później generalny remont podłóg przyczyniły się do takiego stanu. Jednak nie tylko ja, ale i moja Ula zaczęła coraz bardziej odczuwać brak kontaktu z naturą i tęsknić za jakąś formą włóczęgi. Wreszcie skończył się remont, wreszcie mieliśmy dostęp do podstawowego ekwipunku, a pogoda wraz ze światem zaczęły się chylić ku jesieni. Te nastroje świetnie zgrały się ze zwiększoną ilością połączeń kolejowych na trasie Rzeszów-Jasło. Skutkiem czego była kolejna mała wycieczka rowerowa, tym razem po nieco bardziej falujących okolicach...

środa, 18 lipca 2018

Platworma w Niechobrzu z widokiem na Rzeszów


Padłem, przez co sobotni wyjazd na Eliaszówkę z Ulą i Kają poszedł się paść. Przeziębienie okazało się silniejsze niż nasze plany. I nawet nie był to jakiś problem. Po prostu trzeba było swoje wyleżeć w spokoju. Ale wieczorem tej samej soboty już zaczęły mnie swędzieć plecy od tego chorowania. Pomyślałem sobie, żeby niedziele jednak spędzić poza domem. Mojemu dumaniu widać sprzyjały niebiosa. Rano obudziłem się jakiś zdrowszy, silniejszy, a w południe na niebie zrobiła się lampa. No to co? Jedziemy rowerami pod krzyż milenijny?

wtorek, 26 czerwca 2018

Bivacco

fot Pim

Iwonicz, jak to w niedzielne popołudnie wita nas gwarem i atmosferą typową dla uzdrowiska wiosną. Pomiędzy szumem ludzkich głosów od czasu do czasu przebijają się wyraźne pojedyncze zdania:
-Panie Jureczku!
-Jak bolą to przestaną...
-Nie podbijaj do opalonej babki, ona kończy już turnus...
Czuje się nieswojo. Jestem przepocony, a spodnie mam ubłocone aż po cztery litery. Otoczenie kontrastuje zbyt dosadnie z moim stanem. Srebrne stringi, koronkowe szpilki, balejaże, makijaże, dresy w najlepszym kroju, zapach golonych twarzy przy użyciu kosmetyków Wars... Tam msza, tu Mundial. Tu flirt, tam stateczna rodzina na spacerze. Jakoś do tego nie pasujemy. Nie pasujemy mimo, że nie jedyni przemykamy przez Iwonicz objuczeni plecakami. Bardziej przystawaliśmy do sennych wiosek Beskidu Niskiego mijanych przez ostatnie dwa dni.

czwartek, 31 maja 2018

Z Rzeszowa do Łańcuta- Greenvelo


Zachęceni artykułem o podkarpackim fragmencie szlaku Greenvelo postanowiliśmy przejechać niewielki odcinek tej drogi. Chcieliśmy tym samym wyrobić sobie na jego temat własne zdanie. Dlaczego? Opinie na temat tej trasy są tak skrajne, że nie sposób opierać się na nich. Dobrym poligonem doświadczalnym zdawał się być fragment między Rzeszowem a Łańcutem. W pierwszym mieście mieszkamy, zaś drugie znamy i darzymy sentymentem znajdujący się tam park, który jest częścią zabytkowego kompleksu Pałacu Potockich. To doskonałe miejsce do spokojnego odpoczynku zwłaszcza wiosną i jesienią. Tym bardziej, gdy jest to finał aktywnego dnia.

czwartek, 26 kwietnia 2018

Zapach

Myślałeś kiedyś jak pachną góry?
Chodzi mi o coś, co byłoby wyzwalaczem wspomnień. Żeby, gdy to poczujesz stanęły Ci przed oczyma konkretne miejsca.
Dziwisz się? Nie potrzebnie.
Na pewno znasz takie zapachy. Może one są tylko twoje, może nie działają na nikogo innego, ale na pewno je masz. Zapach szkolnych korytarzy, perfumy jakiejś dziewczyny, stęchlizna piwnicy twoich dziadków - wszystko to może wyzwalać wspomnienia lepiej niż cokolwiek innego. Wszystko to może wywołać w głowie obrazy, emocje. Może sprawić, że przypomnisz sobie to, o czym zdążyłeś zapomnieć. Dzięki nim może nawet przypomnisz sobie jak się czułeś przed kartkówką z matematyki. Zapachy są jak film. Ba, one są lepsze niż film!


 No dobra tę kartkówkę zostawmy w spokoju. Ale wiesz już o czym mówię? To dobrze. W takim razie jak pachną góry?
Góry które znam są lesiste i mnóstwo w nich łąk. Ale zapach butwiejącego drzewa i aromat grzybni jest taki sam we wszystkich lasach. A łąki? Przecież potrafią pachnieć tak intensywnie? Gdy trawa na nich jest wysoka, między jej źdźbłami widać rodzynki kwiatów, a to wszystko rozgrzewa słońce. Z daleka wszystko to wygląda sielsko. A z bliska? Z bliska może być ciężko. A właściwie to duszno jak w saunie. Ale czy to jakieś wyjątkowe? Jakieś szczególnie górskie? Sam nie wiem. Pewno nie. Na mnie to nie działa. Czemu? Bo tak samo jest na nadrzecznej łące w mieście upalnym latem.


A może beskidzkie szutry mają coś w sobie. Gdy je przemierzasz kilometrami. Gdy skóra twoich opuchniętych i oblepionych kurzem dłoni zaczyna pękać. Gdy podeszwy stóp czujesz boleśnie przy każdym kroku. Gdy nie chcesz się zatrzymać dlatego, że bąble przestały wreszcie boleć. A Ty wiesz, że gdy tylko przystaniesz wszystko zacznie się od nowa i trzeba będzie sporo czasu, aby zapomnieć znów o tych przeklętych bąblach. To może wtedy coś się dzieje szczególnego? Może tam jest ten zapach? Ale jak pachnie szuter? No właśnie. Klapa! Nie wiem!
Chyba jest jednak coś takiego! Czasem gdy wyjdę wieczorem późną jesienią. Gdy stanę przed domem, wtedy czuć to coś. Gdy niebo jest klarowne i wieje wiatr to niesie z sobą zapach... Czego? Zimna. Powietrze jest ostre i czuć w nim poranek w górach wczesną wiosną lub późną jesienią. Czasem to czuje wychodząc ze schroniska a czasem budząc się na biwaku. Rześkie powietrze które jest tłem dla czynności obozowych lub początku wędrówki. Czasem człowiek z lubością je wdycha wsłuchując się w szum palnika, a czasem jego zapach sprawia, że marzy tylko aby rozgrzać ciało szybkim marszem. Gdy czuje ten zapach to chcę w góry. Ten zapach sprawia, że tęsknię...

piątek, 23 marca 2018

W chuj daleko czyli dwa dni w Beskidzie Sądeckim


Miało być tak pięknie, a wyszło jak zwykle. Autobus z Rzeszowa, zdaniem pani z informacji, miał się zatrzymywać na tarnowskim dworcu. Tymczasem ledwo zahaczył o opłotki miasta nieopodal zjazdu z A4. Wysiadłem w okolicy, którą można by nazwać śmiało: Niewiadomogdzie. Typowa sypialnia, mnóstwo blokowisk i ani żywej duszy. Trudno się dziwić, skoro jest trzecia nad ranem. Jakimś cudem spotykam faceta skrobiącego auto i jeszcze większym cudem okazuje się, że jestem na dobrej drodze. Kawałek dalej spotykam kolejnego przechodnia i zagaduję go o drogę, tak dla pewności.
- Do dworca? Prosto w tym kierunku. Ale to panie w chuj daleko!..

sobota, 24 lutego 2018

Karkonoska ski tura czyli cztery dni na nartach backcountry


Pierwsze ustalenia zaczęliśmy rok temu. Jednak okoliczności pozwoliły dopiero teraz spotkać się i ruszyć na wspólną turę wraz z Pimem. Nasze spotkanie we Wrocławiu poprzedziła wymiana dziesiątek maili z ustaleniami. Wreszcie drugiego lutego z wrocławskiego dworca PKP ruszyliśmy do Szklarskiej Poręby, a z niej  dalej do Jakuszyc. Wiedzieliśmy, że na Grzbiecie Karkonoszy są zimowe warunki. Ale to,co widzieliśmy z okien pociągu budziło w nas wątpliwości. Nic dziwnego,bo regularna zima zaczęła się dopiero na trasie za Szklarską Porębą. Wcześniej dominowała w krajobrazie wiosna.

piątek, 26 stycznia 2018

1346 m sentymentu

Tarnica sierpień 2010
Obudziłem się przed chwilą. Mętne światło w namiocie ogłasza, że wstał już dzień. Z oddali słychać niewyraźne pomruki burzy. Ciekawe czy dzisiaj lunie, bo grzmi od wczorajszego wieczora... Dziewczyny jeszcze śpią. Mnie wybudziła niewygoda twardego posłania. Nie chce mi się nigdzie iść. Może pogoda dzisiaj zatrzyma nas i nie pozwoli ruszyć na Tarnicę? Od zniechęcenia nagle moje myśli przeskakują do wspomnień...

niedziela, 21 stycznia 2018

Sakwy Crosso dry big 60l


Po długiej przerwie wiosną 2017 wróciliśmy do turystyki rowerowej. Rower okazał się być dobrym środkiem transportu umożliwiającym nam penetrowanie okolic Rzeszowa i krótkie wypady na łono natury. Szybko pojawił się pomysł wakacyjnej włóczęgi po B. Niskim. Był tylko jeden mankament. Nie mieliśmy w co się spakować. Zacząłem więc przegląd sieci w poszukiwaniu sakw. Dobre opinie podróżników przekonały mnie do wyrobów firmy Crosso. Jednak ograniczony budżet i konieczność kupna bagażnika oprócz toreb sprawiły, że wysłałem pytanie do producenta o możliwość udzielenia rabatu. W zamian proponowałem zamieszczenie recenzji na blogu. Firma odniosła się do mojego pytania pozytywnie i po jakimś czasie pod mój dach zawitał zestaw produktów Crosso.