Nie zgadzam się na kopiowanie treści i zdjęć w całości i/lub we fragmentach, jak i na komercyjne używanie całości bądź fragmentów strony.

sobota, 6 lutego 2021

Dziura w czasie



 Wracam na autobus. Krok za krokiem, ślizg za ślizgiem, jestem coraz bliżej celu. Czuję przyjemny rytm własnych ruchów. Intensywne słońce sprawia, że pomimo mrozu nie jest mi zimno. Na tę przyjemność całkiem sporo się napracowałem. Chodzi o to, że wracam po własnym śladzie. Założenie go kosztowało mnie wiele wysiłku. Praktycznie cała droga w pierwszą stronę wiodła pod górę, a i konsystencja śniegu nie ułatwiała sprawy. W dodatku niezbyt mądrze najmocniejsze wzniesienia zamiast zakosami atakowałem na wprost. Efektem jest poczucie wypompowania.

Krok ślizg, krok ślizg. Rytm ruchu narciarskiego przenosi mnie 25 lat wstecz. Zima tamtego roku jest dla mnie czymś zupełnie wyjątkowym. Regularne -25 w dzień i -35 nocą, śnieg łamiący gałęzie drzew w połowie listopada i bite cztery miesiące zimy niemal do końca marca. Te wspomnienia to też flesze obrazów: zamarznięte truchło psa, blade styczniowe słońce oglądane z czwartego piętra naszego mieszkania i wielkie hałdy śniegu w pierwszy dzień wiosny wesoło zalegające na trawnikach i niewyglądające, żeby miały w ogóle stopnieć. Nieodśnieżone chodniki stopniowo pokrywały się warstwą sprasowanego miksu śniegu, soli i piasku. Stopniowo też wygładzane podeszwami przechodniów nabierały razem nieco śliskości. Nie na tyle, żeby marsz po tym był niebezpieczny ale na tyle, żeby zdeterminowany dzieciak mógł przejechać pół metra. Dwa kroki ślizg, jeden dwa ślizg, jeden dwa ślizg - mimo, że rytm jest inny to ten narciarski zlewa mi się z tym dwunastolatka idącego na ósmą do szkoły...

 


 Mam jeszcze na tyle czasu, żeby pozjeżdżać z wypatrzonej wcześniej górki. Samo w sobie takie gnanie w dół na deskach jest przyjemne. pozwala także poćwiczyć trochę elementów technicznych jak hamowanie i zakręcanie. Niestety zakręt telemarkiem nijak nie chce wyjść. O ile przyklęk jestem jeszcze w stanie wykonać, o tyle te cholerne deski nie chcą zmienić kierunku w jakim się poruszam. Walcząc z nimi kilka razy zaliczam glebę i w naszej walce to narty są górą dosłownie i w przenośni. Zupełnie jakby chciały mi pokazać, że to one wiedzą lepiej gdzie powinienem jechać...

Wypinając narty myślę sobie, że zima niesamowicie zmienia oblicze różnych miejsc. Ostatnio, gdy tędy szedłem frustrowałem się na zalegające błoto i perspektywę czyszczenia butów po powrocie. Teraz masy śniegu sprawiają, że momentami okolica wygląda jak antarktyczny płaskowyż, a przejście przez zwykłe pofałdowane pola staje się małym wyzwaniem...

 


Styczeń 2021 r.

2 komentarze:

  1. Milusio :)),

    Barsus, "wiela" śniegu na trasie, może głupio pytam, ale zaczynam się pakować i każde info w cenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Menelu chyba nie jestem w stanie pomóc. Nie byłem w Beskidzie niskim. moje narty odbyły się tuż pod Rzeszowem. Było to tydzień temu i w międzyczasie przyszła potężna odwilż. Także naprawdę mimo szczerych chęci nie jestem w stanie powiedzieć na temat warunków śniegowych nic sensownego.
      jedyna rada to, żeby zadzwonić do któregoś z beskidzkich schronisk i spytać jak wygląda sprawa na miejscu. 🤦

      Usuń