Nieco ponad półtora roku temu otrzymałem prezent od żony. Plecak Deutera o niewielkiej pojemności miał mi służyć na co dzień. Podarek zbiegł się z dokonaniem żywota przez moją znoszoną torbę Vaude. Faktycznie od tego czasu Nomi towarzyszy mi w drodze do pracy czy codziennych zakupach. Parę razy miałem go także na leśnych wycieczkach i wypadach rowerowych.
Plecak to prosty model. producent zaopatrzył go w dużą komorę główną i frontową kieszonkę z uchwytem na klucze. Obie zapinane zamkami. We wnętrzu głównej komory jest dodatkowa otwarta kieszeń przypominająca te na sakwę z wodą. Jednak brak tu wyjścia na rurkę i możliwości podwieszenia bukłaka. Rzecz nie dziwi bo to model miejski. Po bokach bryły plecaka umieszczono dwie klasyczne otwarte kieszenie z odwodnieniem. Są one wykonane z zasadniczej tkaniny, a górna krawędź ma wszyty ściągacz z gumy. Mamy także uchwyt do przenoszenia plecaka w ręce. Mój Nomi jest, podobnie jak legendarny Ford T, w jedynym słusznym kolorze. Ale producent oferuje w odróżnieniu od amerykańskiego koncernu wybór klientom.
Szelki są dość mięsiste. Wykonano je z pianki pokrytej siateczką od strony styku z ciałem, a wierzch to tkanina plecaka. Plecy usztywniono płytą z tworzywa i naszyto na nich dwie pionowe poduszki z pianki pokrytej także siatką. Tworzą one kanał wentylacyjny. Nie ma w tym modelu paska piersiowego ani biodrowego. Jednak na szelkach po obu stronach są dwie taśmy umożliwiające zamocowanie paska piersiowego. Miejsca na montaż taśmy biodrowej brak.
Deuter definiuje ten plecak jako miejski. Faktycznie jego prostota i brak rozbudowanych detali potwierdza to przeznaczenie. Także niewielka pojemność (16 L) dobrze wpisuje się w miejski charakter niemieckiego produktu. Plecak jest zg,rabny i nie przeszkadza podczas zakupów czy jazdy komunikacją miejską. Jednocześnie jest wystarczająco pojemny aby spakować do niego odzież roboczą, jedzenie i zrolowane poncho gdy korzystam z niego na co dzień. Oczywiście wtedy lądują w nim też jakieś drobiazgi w postaci portfela, kluczy, chustek higienicznych i nie brakuje na to miejsca. Drobne codzienne zakupy także można pomieścić w środku Nomi. Dzięki wygodnemu systemowi nośnemu nie będziemy narzekali na to, że szelki nas gniotą czy, że coś nas uwiera od strony pleców.
Jeśli już jestem przy systemie nośnym to parę słów o wentylacji. Jest ona lepsza niż w plecakach z całkowicie gładkim panelem. Jednak w upalny dzień plecy na pewno będą wilgotne po zdjęciu bagażu. Dodatkowo trzeba się liczyć ze zmechaceniem koszulek. Ale to ogólne przywary wszystkich plecaków uwypuklające się podczas gorącej części roku. Wtedy niewątpliwie najlepiej sprawdza się torba na ramie.
Z plecaka jestem zadowolony. Jego jakość i wygoda w zestawieniu z ceną sprawiają, że to produkt na prawdę warty wzięcia pod uwagę podczas poszukiwań plecaka miejskiego. Po ponad półtorarocznym codziennym wykorzystywaniu nie jest w żaden sposób uszkodzony. Dodatkowo po kilku próbach z plecakami firm takich jak Jack Wolfskin, Black Diamond czy Ospray dochodzę do wniosku, że te szyte przez Deutera dla mnie są najlepsze. Swoją drogą to miło dostawać prezenty, które prócz przyjemności z bycia obdarowanym cieszą także w czasie użytkowania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz