Nie zgadzam się na kopiowanie treści i zdjęć w całości i/lub we fragmentach, jak i na komercyjne używanie całości bądź fragmentów strony.

poniedziałek, 31 października 2016

Blisko domu a też outdoor


Co zrobić gdy się chce i jednocześnie nie chce? Gdy tydzień był męczący a na myśl o wczesnym wstawaniu, żeby dojechać w góry pierwsza reakcja, to nie ma mowy? Te dylematy rozwiązuje Bór Głogowski, moje miejsce na szybkie parogodzinne wycieczki w czasie wolnym.
Aby tam dojechać nie muszę wstawać wcześnie. Nie potrzeba zbyt dużo czasu na dotarcie do niego (zaledwie 45 minut wliczając ewentualne oczekiwanie na przesiadkę). Wystarczy szybko wrzucić do plecaka coś do jedzenia kurtkę przeciwdeszczową, termos z herbatą, wskoczyć w autobus i po chwili można cieszyć się wędrówką w pięknym lesie.

W Borze możemy wędrować szlakami (żółtym i zielonym) albo wyraźnymi drogami szutrowymi lub piaszczystymi. Znajdziemy tam także drogi rowerowe a śnieżną zimą to doskonałe miejsce na biegówki. Gdy będziemy znużeni aktywnością znajdziemy w kilku miejscach ławki ze stołami. W okolicach strzelnicy, bo jest tam i ona, znajduje się miejsce na ognisko z wiatą oraz  stołami.



Jest także coś dla miłośników miejsc związanych z przeszłością. Konkretnie zbiorowa mogiła żydów zamordowanych w czasie II Wojny Światowej.


Dojazd jest właściwie bezproblemowy. Wszystkie autobusy jadące  do Głogowa Małopolskiego mają przystanki pod samym lasem. Inne przystanki z których dostaniemy się do Boru to Głogów Małopolski i Wysoka Głogowska. W obu przypadkach na miejsce doprowadzi nas szlak żółty. Istnieje także opcja dojazdu pociągiem Przewozów Regionalnych relacji Rzeszów - Tarnobrzeg. Należy z niego wysiąść w Rogoźnicy. Jednak jest to wariant nieco niewygodny. Ze stacji trzeba przejść relatywnie spory odcinek wzdłuż ruchliwej drogi. Inną opcją kolejową jest dojazd do Głogowa Małopolskiego, a tam najlepiej ze stacji przez miasto ruszyć za znakami szlaku żółtego w kierunku południowo-wschodnim. W lesie są także parkingi dla zmotoryzowanych turystów. Przy jednym z nich jest nawet plac zabaw i plastikowe toalety.
Jeśli chodzi o mnie lubię tam pojechać zimą. Jednak najbardziej w Borze lubię jesień. Czemu jesień? A to już trzeba zobaczyć samemu. Każdy kto lubi las będzie wiedział co jest niezwykłego w nim jesienią a kto nie wie ma okazję sprawdzić. Takie sprawdzanie to doskonały pretekst aby się wybrać do najbliższej kniei. Poniżej parę zdjęć z kilku ostatnich jesieni, na zachętę dla leniwych i nieprzekonanych.




Gdy dojadę do lasu przechodzę w nim ok 10/ 15 km jeśli jestem tam sam. Gdy jedziemy rodzinnie dystans jest mniejszy. Ale z rodziną nie jadę się wyhasać tylko by pobyć razem. A herbata z termosu i domowe łakocie pod gołym niebem w dobrym towarzystwie są wspaniałym przerywnikiem naszych leśnych wędrówek.

To właśnie moje miejsce na szybki outdoorowy wypad. Polecam wszystkim mieszkańcom Rzeszowa i tym którzy będąc w nim mają ochotę wybrać się na łono natury. A wasze miejsca na szybkie wyrwanie się z miasta? Piszcie w komentarzach. Chętnie o nich poczytam, nie tylko o tych z moich okolic.


p.s.
W lesie jak to w lesie można spotkać źwierzątko. :D

6 komentarzy:

  1. my mamy Puszczę Bukową- na szczecińskich równinach to prawie jak góry:)
    pozdrawiam
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi Cię gościć.
      W szczecinie byłem tylko raz w życiu na zawodach i wszędzie wożono mnie prywatnym autobusem. Nie miałem możliwości w ogóle zobaczyć tego miasta a tym bardziej nie dowiedziałem się nic o jego zielonych okolicach.
      Długie lata mieszkałem w Krakowie gdzie dostęp do gór, lasów i Jury był tak łatwy, że gdy wróciłem do swojego rodzinnego Rzeszowa czułem się jak w klatce. Jednak po jakimś czasie wertując sieć natrafiłem na stronę naszego PTTK gdzie znalazłem wypis szlaków pieszych Podkarpacia. Okazało się, że moje miasto jest bajecznie położone jeśli chodzi o możliwość wyrwania się na krótkie jednodniowe wypady. Na północy mamy opisany Bór i Julin, na południu zaraz za rogatkami miasta zaczyna się Pogórze Strzyżowskie, z miasta wychodzi jeden z najdłuższych szlaków pieszych w kraju Rzeszów- Grybów znakowany kolorem niebieskim a całe miasto ma własną 120 km obwodnicę znakowaną na żółto.A to tylko niektóre przykłady. Nic tylko korzystać.

      Usuń
  2. My mamy 3 puszcze w zasadzie dotykające do granic miasta. W Goleniowskiej- najbliższej mi można łazić całymi dniami i nikogo nie spotkać. Myślę, że wokół każdego polskiego miasta są nieodkryte miejsca- bo szukamy ich gdzieś dalej- w naszym przypadku nad morzem. Ostatnio coraz bardziej mnie takie miejsca interesują. Właściwie to tak na poważnie o nich pomyślałam mijając niewielkim łukiem Reykjavik- były szlaki, ale nie było ludzi. Jak u nas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe to co piszesz o Islandii. Zupełnym przeciwieństwem jest Bergen, o którym ostatnio czytałem u Docza na fb:
      https://pl-pl.facebook.com/notes/doczu/norwegia-bergen-19-23092016/1164300116949049

      Usuń
  3. Zgodnie z zasadą: outdoor zaczyna się za drzwiami - Jako mieszkaniec warszawskiego śródmieścia najbliżej mam: do Lasku Bielańskiego, Lasku Młocińskiego, Puszczy Kampinoskiej.
    W Lasku Bielańskim zdarzyło mi się kilkukrotnie biwakować zimą. Jest to też najbliższy teren "treningowy", na zasadzie mam mało czasu, jak zrobić 6/12/18 km w ograniczonym czasie? Puszcza to inna liga. Jak zwykle - tam gdzie dojedzie się samochodem pod las są ludzie. Tam gdzie nie - pusto. To wspaniała ludzka cecha. Bardzo ułatwia planowanie.

    Z pozdrowieniami

    Pim

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Zgodnie z zasadą..."
      No tak ja takie biwaki zaliczyłem też na balkonie sprawdzając nowy śpiwór. :)
      Ale coś w tym jest, że outdoor to chyba stan umysłu i sposób patrzenia na świat. Wcale nie musi być daleko i dziko.
      Pozdrawiam

      Usuń