Nie zgadzam się na kopiowanie treści i zdjęć w całości i/lub we fragmentach, jak i na komercyjne używanie całości bądź fragmentów strony.

piątek, 27 grudnia 2019

Kamizelka Marmot Variant


Podczas jednego z wypadów z Mikronem i jego żoną podpatrzyłem niegłupi patent. Kolega podczas biwakowego krzątania nosił grubą polarową kamizelkę. W letnich warunkach sposób wydawał się całkiem zmyślny. Postanowiłem i ja sprawić sobie coś podobnego. Po dłuższych poszukiwaniach kupiłem na wyprzedaży kamizelkę Marmot Variant.

piątek, 6 grudnia 2019

Obrazki z wyprawy - Bułgaria


Siedzę sobie w domu i spokojnie stukam w klawisze komputera. Kaloryfer za moimi plecami jest ciepły, a słońce za oknem już nie grzeje jak dwa tygodnie temu. Noce są coraz zimniejsze i regularnie ocierają się o przymrozki. Świat coraz wyraźniej szykuje się do jesieni i aż trudno uwierzyć, że cztery dni temu biegałem w samych kąpielówkach po bułgarskiej plaży smażąc się w ponad trzydziestostopniowym upale...

środa, 13 listopada 2019

Borem, lasem


W plecaku mam poncho i spodnie membranowe. Ostatni czas był bardzo deszczowy i nadal nad okolicą wisi ryzyko opadów. Na nogach w obawie przed błotem mam wysokie buty, a w bagażu krótkie ochraniacze. Kije mimo marszu po płaskim też będą nie od parady. Ale prócz szpeju mam coś smacznego, termos z aromatyczną herbatą i kuchenkę, żeby zaparzyć sobie świeżą kawę. Zapowiada się miłe leśne popołudnie...

niedziela, 3 listopada 2019

Jesień w Beskidach Zachodnich post scriptum czyli tumiwisizm podróżnika

przypadkowe zdjęcie z archiwum własnego

Dojeżdżamy do Krakowa. Przed chwilą jakieś nieopaczne szarpnięcie busa wyrwało mnie z błogiej drzemki. Mijamy pętlę w Borku, mijamy Łagiewniki i grzęźniemy w olbrzymim korku pod Elbudem. Spoglądam na zegarek i myślę, że spokojnie zdążę na pociąg do Rzeszowa. Mam jeszcze niemal godzinę do odjazdu.
Niestety, nasze tempo wyraźnie się nie zmienia. Minuty uciekają, a pozostała godzina topnieje i już wiem, że nie zdążę. Siedzę spokojnie i się nie gorączkuję. Jednak atmosfera w busie zaczyna gęstnieć. Pozostali pasażerowie stopniowo okazują coraz większe zniecierpliwienie. Zaczyna się niespokojne szperanie po sieci. Kilka osób wyładowuje swoją frustrację w rozmowach przez telefon.
- No jadę... Na Matecznym... Czemu? Zamknęli Krakowską i Konopnickiej bo jest Półmaraton... Tak! Czekaj na mnie... A najgorsze jest, że nie mogę napić się kawy. Och, nie mogę!..
Gdy dobiega nas ta rozmowa spoglądam na Pima, a on na mnie. Obaj się uśmiechamy i nie musimy nic mówić.
Siedzimy spokojnie, a upływający czas nie podnosi nam ciśnienia. Wyglądam przez szyby. Jestem ciekawy jak bardzo zmieniła się okolica, w której mieszkałem przez dwa lata. Widzę, że przybyło budynków. Po chodnikach przemieszczają się piesi i znacznie więcej niż kiedyś rowerzystów. Drzewa pod Galerią Kazimierz mają wybujałe korony. A pamiętam, jak były jeszcze wiotkimi badylami wspierającymi się na drewnianych tyczkach. Inni pasażerowie korzystając z postojów na licznych światłach stopniowo przesiadają się na komunikację miejską. W efekcie na dworzec dojeżdża tylko garstka ludzi. Zdążyłem sprawdzić, że mam nieco później kolejny pociąg do domu. Ale i tu temat trzeba będzie sprawnie spiąć. Sprawnie nie znaczy nerwowo. Nawet pomimo tego, że z busa wysiadam gdy został mi ledwie kwadrans do odjazdu pociągu. A trzeba jeszcze sprawdzić, skąd mam odjazd.
Na trzecim peronie stoi tylko jeden skład. Nie przychodzi mi nawet do głowy, żeby weryfikować czy to właściwy. Szybko żegnam się z Michałem i wsiadam do wagonu. Jest luźno i mogę spokojnie zająć pierwsze wolne miejsce. Ściągam buty, otwieram wodę i sięgam po chałwę, która została mi z wyjazdu. Pociąg rusza. Ups! Ale zamiast na wschód to w kierunku Katowic. Dalej jakoś nie chce mi się tym przejmować. Ruszył, to już ruszył. Przecież nie będę skakał z niego w czasie jazdy. Poza tym w kieszeniach i plecaku wiozę całe pokłady spokoju, których nazbierałem przez cztery dni wędrówki. Myślę, że trzeba będzie wysiąść na najbliższej stacji, na której będę mógł się przesiąść na pociąg w kierunku Przemyśla. I nagle mnie oświeca. Przecież pociągi na Podkarpacie teraz jadą dookoła Krakowa. Odgryzam kawałek chałwy i pozwalam się wieźć w dal Polskim Kolejom Państwowym...

niedziela, 27 października 2019

Jesień w Beskidach Zachodnich

fot. Pim

Idę uśpionymi uliczkami starówki. W wilgotnych powierzchniach chodników odbijają się światła latarni. Jest chwilę przed szóstą. Nie mijam prawie nikogo. o tym, że ludzie są i żyją za murami kamienic informują mnie tylko zapachy docierające z kuchennych części ich domostw. Na rogu Kościuszki i Grunwaldzkiej uderza mnie woń smażonej cebuli. Myślę sobie, że to fajne aby wpleść w relację z wyjazdu. No tak, znowu ruszam w góry. Dźwigając plecak niespiesznie podążam na autobus do Krakowa. Tam jestem umówiony z Pimem...

sobota, 19 października 2019

Wiatraki, pola i skansen


Od zeszłego roku chciałem zabrać tam dziewczyny. Wiedziałem, że okolica w jakiej znajduje się szlak i ciekawostki po drodze sprawią, że będą zadowolone. Chciałem, pamiętałem i wreszcie się udało. Wreszcie doczekałem się realizacji mojego pomysłu...

sobota, 10 sierpnia 2019

Z walizą w Bieszczady?


Jakoś tak się działo, że od kilku lat wakacyjny urlop spędzamy jeśli nie nad morzem to przynajmniej nad wodą. Tym razem jednak było inaczej. Z przyczyn różnych morze nie wchodziło w grę, co bardzo smuciło moją żonę. Na horyzoncie rysowały się wakacje w mieście przerywane od czasu do czasu krótkim wypadem na okoliczne łono przyrody. Razu pewnego jednak żona rzuciła luźno, że pojechałaby w Biesy. A mnie jakoś tak klocki organizacyjne same dopasowały się w wyobraźni i z niezobowiązującego pomysłu urodziła się nam konkretna idea...

piątek, 21 czerwca 2019

Góry Czerchowskie


Czasami wystarczy niewiele. Ot krótka wzmianka, względnie podesłany mailem link. Rodzi się chemia. Zawartość jest tak inspirująca, że wszystkie wcześniejsze plany biorą w łeb i zostają odłożone na półkę z napisem później. W tym przypadku na tej półce wylądowały Niżne Tatry, Magura Spiska i Ukraina. Pim po zakończonym sezonie zimowym podrzucił mi na skrzynkę link do bloga z opisem chaty pod górą Cergov. I się zaczęło. Potem sam znalazłem kilka relacji, a i Michał nie zasypiał gruszek w popiele, dokładając kolejne strony na temat pasma na Słowacji... W końcu zdecydowaliśmy, że wiosną ruszamy w Góry Czerchowskie...


niedziela, 19 maja 2019

Szlak się urwał, alpak nie było - czy to przepis na wycieczkową klapę?


Wreszcie jest pogoda! Wreszcie można ruszyć w plener! Wreszcie odkurzymy rowery po zimie! Mamy nawet plan - skromny ale kuszący. Chcemy przejechać niebieskim szlakiem łączącym Rzeszów z Grybowem. Nie, nie całością! Chcielibyśmy dotrzeć do Centrum Zooterapii w Kielnarowej. Ponoć mają tam alpaki i można je swobodnie obserwować...

czwartek, 18 kwietnia 2019

Serwisowa przygoda na koniec sezonu narciarskiego


Czekając na warunki by ruszyć na narty, wertowałem strony w sieci. Rozglądałem się za deskami, które miały docelowo zastąpić, wysłużone przeze mnie a wcześniej Pima, Hagany X trace. Koniec końców wybrałem jeden z modeli czeskiego Sportena. Narty miały zostać zaopatrzone w ten sam typ wiązań co stara para. Wreszcie trafiła się promocja na wiązania, a narty znalazłem w rozsądnej cenie u braci Czechów.

sobota, 30 marca 2019

Kolanin zima 2012


Jesteśmy na przełęczy Hałbowskiej, miejscu z którego będziemy startować. Czeka nas tam niespodzianka, bo gdy w mieście śnieg o swojej niedawnej bytności przypomina drobnymi plamkami tam i tu, to w górach panoszy się niczym prawowity władca tej krainy i nie ma to nic wspólnego z nieśmiałym wspomnieniem o nim na nizinach. Pierwsze chwile spędzamy na spulchnianiu i przerzucaniu śniegu z pobocza. W innym wypadku auto mogłoby się zawiesić stojąc tam dłuższy czas i mielibyśmy problem.

środa, 6 marca 2019

Sądecki BC


-Bartek dzwonili dwaj ostatni pacjenci. Nie będzie ich dzisiaj. Możesz wcześniej wyjść...
Puzzle nagle poukładały się lepiej niż można było sobie wymarzyć. Dzięki temu mogę ruszyć dwie godziny wcześniej. Jeszcze tylko trzy i pół godziny w pociągach i o szesnastej wysiadam w Piwnicznej Zdrój. A tam czeka na mnie Pim. pozostaje przypiąć narty do plecaka i można ruszać w góry.

wtorek, 8 stycznia 2019

Czas na narty


W Radiu coraz to nowe doniesienia o opadach śniegu. TOPR przy użyciu śmigła ewakuuje turystów z Doliny Pięciu Stawów Polskich. W Szczyrku ogłoszono stan klęski żywiołowej. Drogi na Podkarpaciu mimo ofiarnej pracy służb drogowych ciągle zawiewa śniegiem. A parę dni wcześniej ciężko było spodziewać się takiego obrotu spraw, przynajmniej w Rzeszowie. Szykując narty w ciepłej piwnicy zaklinałem rzeczywistość i marzyłem przynajmniej o kilku dniach, żeby móc na nich pojeździć. A tu proszę, taka siurpryza...