Stoję na tej cholernej skale całe lata. Ani to wygodne ani to łatwe. W dodatku sama jestem tu jak palec. Też nie miałam gdzie wyrosnąć. No ale stało się...
Czasem tylko ogarnia mnie taka nostalgia. Gdybym wyrosła pośród lasu byłoby z kim pogadać. Może nawet łaskawy wiatr pozwoliłby przylgnąć do koleżanek lub jakiegoś strzelistego świerka...
A tak to tylko ci okropni ludzie. Z roku na rok coraz ich więcej. Z początku było ich niewielu. Ten i ów zatrzymał się na szczycie. Popatrzył na mnie z zachwytem i poszedł dalej w swoją stronę. Teraz istne tłumy gnają tu, żeby obejrzeć starą pokrzywioną sosnę kurczowo uczepioną skały. A jakie mają pomysły! Co jeden to głupszy. Rzucają we mnie śmieciami, kamieniami i czym popadnie. Jeden nawet upstrzył mnie swoim nie do końca strawionym posiłkiem,. Ochlaptus jeden.
A może? A może by tak rzucić to wszystko w cholerę? Rzucić i ruszyć w Bieszczady?
fot M.M. vel Kompanion
fot M.M. vel Kompanion
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz