To miejsce ma wielu fanów. Ale jak to bywa w życiu ilość fanów równoważy podobna ilość przeciwników. Bacówka i jej Gospodarz to duet specyficzny i nie każdemu będzie odpowiadał. Ja czuję się w ich towarzystwie dobrze. Wymyśliłem sobie nawet, że samotnie wędrując odwiedzę schronisko w Bartnem podczas wszystkich pór roku. Jak na razie udało się to wiosną i latem. A, że zima w B. Niskim wyglądała z nizin zachęcająco i w sam raz na wędrówkę, więc ruszyłem do Krempnej. Trasa jaką przeszedłem nie była zbyt oryginalna. Ale jej siłą miał być śnieg na całej połaci. Było biało, ale tak akurat. Pięknie dla oka i niezbyt wymagająco dla ciała.
|
Kotań |
Z Krempnej ruszyłem asfaltem do Kotani, gdzie pod cerkwią przechodzi szlak żółty na Bartne. Nie od razu wszedłem na niego. Początkowo poruszałem się szutrem przez opłotki wsi do GSB i dalej starą leśną drogą, która prowadzi do Świątkowej Wielkiej. Do tej drogi dołącza wspomniany żółty szlak by przez Świątkową, Świerzową Ruską i Przełęcz Majdan dotrzeć do Bartnego. Z tego miejsca do Bacówki trzeba jeszcze podejść drogą jakieś 2,5 km. Co prawda można skrócić tę trasę na Przełęczy Majdan wchodząc ponownie na GSB, ale ja wolałem nie ryzykować przemoczenia na słynnych bagnach. Mróz tamtego dnia nie był tak mocny, aby lód mógł mnie utrzymać. Gdy znalazłem się pod schroniskiem główne wejście było zamknięte. Ale pod budynkiem parkował samochód, a w jednym z okien było widać światło. Zapukałem do bocznych drzwi i już po chwili rozpakowywałem się na piętrze. W budynku było zimno. Z braku zapowiedzianych gości Gospodarz palił tylko w swoich pomieszczeniach. Mnie ulokował w pokoju przez który przechodził komin dogrzewając go nieznacznie. Jadalnia też była wyziębiona i dlatego na ciepły posiłek zostałem zaproszony do kuchni.
Rano zszedłem do kuchni, żeby powiedzieć do widzenia. Andrzej chciał jeszcze zrobić mi zdjęcie na schodach Bacówki, żeby zilustrować nim swój
tekst na FB. Użyczyłem więc aparatu i obiecałem, że wyślę fotografię mailem...
Drugi
dzień to powrót po własnych śladach na Przełęcz Majdan. Tam skręciłem na
Magurę Wątkowską. Z niej zszedłem zielonym szlakiem na stary szuter,
który doprowadził mnie do skrzyżowania GSB z niebieskim szlakiem
rowerowym. A tym ostatnim zszedłem do Folusza kończąc moją wycieczkę.
|
Wątkowa |
|
Wątkowa |
|
Polana Świerzowska |
grudzień 2017
jaka piękna zima! Bardzo żałuję, że mieszkam tak upiornie daleko
OdpowiedzUsuńBarsus- przy okazji, nie umiem wysyłać komentarzy na Twoim blogu-ogólnie na większości na tej platformie- pisać mogę, ale z podpisem jest kłopot (tak samo jest u Leśnej)- nie można wpisać w adresie: http://blog.kwark.pl/- to nie jest adres wordpressa, a nie ma tu miejsca na "inny". Wiem, że to głupie pytanie, ale nie ogarniam zupełnie... nie wiesz czasem jak to się robi?
To fakt, że zima wtedy była super. Ale chyba w Boże Narodzenie już Bartne wyglądało bardzo jesiennie. Były jakieś zdjęcia na FB bacówki.
OdpowiedzUsuńCo do tego profilu to spróbuj przez "adres url" a nie "wordpres". Może tak się da. Tyle, że w nazwie nie wpisuj imienia lub niku tylko nazwę/tytuł strony jeśli różni się od adresu. Innych pomysłów nie mam. Może później czegoś dowiem się w sieci to dam znać.
ok, próbuję :) Dzięki!
OdpowiedzUsuńtutaj prawie nie widujemy zimy...
W Rzeszowie też mieliśmy w grudniu jedną dobę śniegu i tyle. Także ten rok puki co jest słaby.
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że się udało. Jak klikam w podpis wyskakuje twój blog.
Barsusie! W styczniu 2017 dotarłem do Bacówki we czwartek po południu. Pusta bacówka, dyskusja z chatarem w kuchni, telefon (stacjonarny) do domu (nie ma zasięgu). Izolacja człowieka zmienia i ten trochę "dziwaczeje" tak, że każdy kto by kilka lat pożył w takim Bartnem "trochę by zdziwaczał" . Uczucie to było jeszcze spotęgowane wymrożonym pustym schroniskiem. W tych dniach przyszła fala mrozów i zrobiło się poniżej -20. Podchodząc na nartach na Magurę Wątkowską urwała mi się na chwile łączność z paluchem w stopie. Uczucie pustki i izolacji pełne. Latem to co bliskie, zimą i w mrozie staje się odległe.
OdpowiedzUsuńPim
OdpowiedzUsuńJa zawsze chciałem sobie z nim tak pogadać jak ostatnio. Ale, że nie jestem przebojowy, siedziałem sobie w kątku i delektowałem się spokojem bacówki. Ale ostatnio sytuacja niejako załatwiła wszystko w tym temacie i posiedzieliśmy rozmawiając.
Wydaje mi się też, że Andrzej jak na miejsce zamieszkania jest mało zdziwaczały. Ale ciekawie mówi o ludziach i ciekawe wysnuwa na ich temat wnioski. Trzeba tylko przebić się przez specyficzny sposób mówienia i długi czas konstruowania wypowiedzi.
Generalnie lubię spokój, pustkę i surowość tego miejsca.
Potrzeba przynajmniej jednego popołudnia i wieczoru by nawiązać porozumienie. A to możliwe w środku tygodnia i w grudniu/styczniu. Mrok wcześnie zapada, śnieg, mróz. Co można robić? Toczyć dyskusje w kuchni.
OdpowiedzUsuńZ przełęczy fajnie się zjeżdża do Bartnego stokówką.
Często tą stokówką schodzę do Bartnego. Wolę. Po kilku spotkaniach z bagnami na GSB jeśli nie muszę to nie idę przez nie. Ale żeby było śmiesznie szedłem nimi z żoną też w czasie takiej suszy, że było tam tak jak na zwykłej suchej łące. To było w 2006 r.
OdpowiedzUsuńA w Bacówce raz złapałem zasięg. Pod oknem vis a vis okienka bufetu. Da się też zadzwonić z miejsca gdzie GSB odchodzi na zachód w kierunku Wołowca to jest jakieś, 200/300 m poniżej schroniska przy ostatnich chałupach wsi. Ostatnio korzystałem z tej wiedzy.