Nie zgadzam się na kopiowanie treści i zdjęć w całości i/lub we fragmentach, jak i na komercyjne używanie całości bądź fragmentów strony.

czwartek, 31 maja 2018

Z Rzeszowa do Łańcuta- Greenvelo


Zachęceni artykułem o podkarpackim fragmencie szlaku Greenvelo postanowiliśmy przejechać niewielki odcinek tej drogi. Chcieliśmy tym samym wyrobić sobie na jego temat własne zdanie. Dlaczego? Opinie na temat tej trasy są tak skrajne, że nie sposób opierać się na nich. Dobrym poligonem doświadczalnym zdawał się być fragment między Rzeszowem a Łańcutem. W pierwszym mieście mieszkamy, zaś drugie znamy i darzymy sentymentem znajdujący się tam park, który jest częścią zabytkowego kompleksu Pałacu Potockich. To doskonałe miejsce do spokojnego odpoczynku zwłaszcza wiosną i jesienią. Tym bardziej, gdy jest to finał aktywnego dnia.


Trasa jaką przejechaliśmy z centrum Rzeszowa do stacji w Łańcucie wyniosła 34 km. Jednak nadłożyliśmy około 10 km w związku z błędami nawigacyjnymi. I nie wynikało to bynajmniej ze złego oznakowania szlaku. Raczej zawiniło nasze gapiostwo i brak obycia ze szlakami rowerowymi. Dystans jest dobry na wycieczkę z dzieckiem lub spokojną trasę dla chcących łagodnie rozpocząć sezon rowerowych przygód. Dla średnio zaawansowanych jest to trasa do pokonania w obie strony. A ci, którzy mieliby dość już w Łańcucie mogą w łatwy sposób wrócić koleją. Połączeń z Rzeszowem jest naprawdę dużo. Za obranym przez nas kierunkiem dodatkowo przemawia to, że będzie czekało na nas więcej zjazdów niż wspinaczek.

Szlak wije się między małymi wsiami, polami oraz łąkami. Prowadzi tam asfaltowymi drogami o bardzo małym natężeniu ruchu. Często są to boczne odcinki doprowadzające do kompleksów domów jednorodzinnych. Szczęściem dla cyklistów ruch między Rzeszowem a Łańcutem odbywa się autostradą lub drogą E40. Auta, które spotykamy należą do mieszkańców miejscowości, przez które przejeżdżamy. Jest też perełka - odcinek polnej drogi między Strażowem i Krzemienicą. Parę kilometrów między łąkami i polami daje chwilę zupełnie niczym nieskrępowanego luzu. Ten odcinek będzie też frajdą dla najmłodszych. Jadąc równolegle do ruchliwej linii kolejowej możemy podziwiać przeróżne składy od towarowych do nowoczesnych intercity i estetycznych zespołów trakcyjnych przyciągających oko swoimi opływowymi kształtami. Tuż przed Łańcutem natkniemy się na jedno miejsce postojowe wykonane z myślą o rowerzystach. Jest to wiata z miejscem na rowery i poglądową mapą całości szlaku.

Nawigacja dla obytych z tego typu drogami nie powinna być trudna. Wszystkie problematyczne miejsca są dobrze oznakowane. Na dłuższych odcinkach bez zmiany kierunku oznakowanie rzednie by zagęścić się przed zmianą drogi. Sposobem na weryfikację tego czy dobrze wybraliśmy kierunek może być kontrolowanie znaków prowadzących rowerzystów z naprzeciwka. Przy nieintuicyjnych zakrętach oznakowanie występuje gęściej w obu kierunkach. My nie przestrzegając tej prostej zasady zapłaciliśmy za nieuwagę niepotrzebnych 8 km.

Do domu wróciliśmy bardzo zadowoleni. Niedzielne popołudnie na dwóch kołach dało nam wszystkim dużo frajdy. Niestety nie zrealizowaliśmy głównego celu jakim było nacieszenie się łańcuckim parkiem. Konieczność powrotu o konkretnej godzinie zmusiła nas do zakończenia wycieczki na dworcu kolejowym. Jednak to dobry pretekst, aby w najbliższym czasie wrócić na Greenvelo.

 kwiecień 2018

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz